Jolę i Rafała poznałam w samym środku pandemii. Zdecydowali się żebym to właśnie ja uwieczniła dzień ich ślubu. Kiedy umówiliśmy się na spotkanie jeszcze wszystkie restauracje były zamknięte, więc zaprosiłam ich do siebie. To było przemiłe spotkanie mimo, że mój kot Groot przeszkadzał nam jak tylko mógł 🙂 W ramach rewanżu Jola i Rafał zaprosili mnie w swoje rodzinne strony, by tam wykonać ich sesje narzeczeńską. Tuż za domem była polana ze złocistymi trawami i mnóstwo zielonych krzaczków, do tego słoneczko przyjemnie nam przygrzewało. Tutaj również towarzyszył nam kocur tym razem należący do mamy Joli. Uwiecznienie go na zdjęciu jednak nie było takie proste, ale jak się przyjrzycie to na jedno czy dwa zdjęcia się załapał 🙂 Sesja wypadła rewelacyjne, jakby wszystko w tym dniu było idealne ale prawda jest taka, że dzień wcześniej była ulewa i przy wykonywaniu części ujęć staliśmy po kostki w wodzie, nie żałujemy, zdecydowanie było warto !