Fanal Pont to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Nie wiem, czy istnieje na ziemi drugi taki las, jednak ja o nim nie słyszałam. Fanal był jednym z moich głównych punktów jeśli chodzi o zwiedzanie Madery, musiałam więc również zrealizować tam sesje ślubną.
Wejście na teren Fanal jest jak przeniesienie się do krainy z książek czy filmów. Czujesz się jakbyś była w innym, zupełnie nowym i tajemniczym świecie. Pogoda zmienia się tutaj co kilkanaście minut, początkowo otacza Cię gęsta mgła, tak, że w oddali widzisz jedynie nietypowe, dziwne kształty. Po chwili mgła odchodzi i zza chmur wygląda słońce. Jest to niesamowite doświadczenie! Kilka razy podczas sesji zdarzyło nam się gonić mgłę, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi 🙂
Lidkę i Adriana poznałam poprzez grupę na fejsie o Maderze. Akurat złożyło się tak, że wybrali się w podróż poślubna na Maderę i nasze terminy się zazębiły. Jak rzuciłam im temat sesji w Fanal od razu się zgodzili ! Byli oczarowani tym miejscem równie mocno jak ja.
Dla urozmaicenia postanowiliśmy dokończyć sesje na czarnej plaży Seixal, która też ma swój niezwykły urok. Plaże na wyspie są z reguły kamieniste, jest to jedna z niewielu piaszczystych plaży i do tego z czarnym piachem. Jest sztos! Zdecydowanie Madera to najpiękniejsze miejsce w jakim do tej pory miałam okazję być. Takie miejsca jak to zostają w pamięci i serduchu na bardzo długi czas. Była to moja pierwsza maderska przygoda i z pewnością nie ostatnia.