Pierwszy raz miałam okazje fotografować Natalię na jej wieczorze panieńskim. Dziewczyny wszystko dopracowały w każdym calu, a Natalia wyglądała obłędnie – był sztos ! Termin ślubu niestety był bardzo bliski i ten dzień miałam już zajęty, nie przeszkodziło nam to jednak w tym żeby spotkać się ponownie. Umówiliśmy się na sesje ślubną !
Łatwo nie mieliśmy, sesję musieliśmy przekładać ze 3 razy i niestety żadna ze stron nie miała na to większego wpływu. Od początku jednak było wiadomo, że sesja ma się odbyć na plaży. Moją ulubioną plażą jest ta w Ciszycy nad Wisłą, można tam znaleźć kłody, które rzeka wyrzuciła na brzeg. Wprowadza to fajny element do całokształtu sesji. Kilka dni przed ustalonym terminem okazało się jednak, że plaży nie ma, Wisła wylała, aż do wału i plaża po prostu przestała istnieć. Nie mieliśmy już możliwości przełożenia sesji na inny dzień, więc pojechałam na poszukiwania innej plaży. Objechałam sporo terenów nad Zegrzem i znalazłam właśnie tą wspaniałą plażę z zachodem słońca na stronę zalewu. Wcześniej nie wspomniałam jeszcze o jednej ważnej osobie, na sesji Natalia oczywiście była ze swoim mężem Kacprem, bez niego by się to nie odbyło 🙂 Cała sesja wyszła fenomenalnie, słoneczko cały czas nam towarzyszyło, a sam zachód był obłędny! Jak się okazało, był to ostatni tak ciepły dzień tego lata, trafiliśmy idealnie. Zdecydowanie było romantycznie i magicznie, sprawdźcie sami !